Żołnierze Wyklęci
bohaterowie niezłomni.
Warszawa 01.03.2010r.
To co teraz opiszę jest
historią mojego pradziadka którego niestety nigdy nie było mi dane
poznać, ale który nieświadomie zmienił moje życie. Nazywam się
Piotr i mam 19 lat. Nigdy specjalnie nie interesowałem się
historią mojej rodziny czy drugą wojną światową. Jeśli mam być
szczery, to celowo opuszczałem te lekcje historii. Myślałem wtedy,
że ta wiedza jest dla mnie kompletnie bezużyteczna. W tamtych
czasach wszystko wydawało mi się bezużyteczne. Szkoła, zawód,
rodzina, dla mnie najważniejsze były wtedy imprezy do białego
rana, zmienianie dziewczyn i picie alkoholu. Jednak zmieniło się
to w momencie kiedy najmniej się tego spodziewałem, ale wtedy kiedy
było mi to najbardziej potrzebne.
A zaczęło się to kilka miesięcy
temu. Jak każdy osiemnastolatek olewałem rodziców, szkołę i
wszystko od czego miała zależeć moja przyszłość. Jednak
wszystko zmieniło się za sprawą mojej
prababci Hani. A rozpoczęła to jedna
z wizyt w domu starców. Bardzo nie lubiłem tam jeździć, bo
wydawało mi się to kompletną stratą czasu. Przecież miałem
inne, lepsze zajęcia, na przykład palenie papierosów, picie piwa
pod blokiem czy spotkania z moją dziewczyną Zuzą. Z resztą po tym
co mi ostatnio powiedziała zerwałem z nią, więc nie było o czym
mówić. A dokładniej oznajmiła mi że będę ojcem. Ja, ojcem ?!
Nigdy. Co by sobie o nie pomyśleli moi koledzy ? Po tym jak jej to
powiedziałem nie odzywała się do mnie, więc stwierdziłem że
wszystko jest w porządku. Kiedy dojechaliśmy na miejsca mama
złapała mnie za rękę którą trzymałem w kieszeni.
- Wyjmij ręce z kieszeni i wypluj
gumę, Masz się odpowiednio zachowywać i nie przynieść mi
wstydu.- Trzeba było mnie nie przywozić do tej starej baby to bym go ci na pewno nie narobił.
- Przestań, Piotrek – wtrącił się ojciec. - To jest twoja prababcia i należy jej się szacunek.
Nie odezwałem się bo oczywiście
wiedziałem że i tak zrobię to, co będę uważał za stosowne.
Weszliśmy do jednego z małych obskurnych pokoi, w których
siedziała babcia Hania. Była siwa jak puszka od mojego piwa. Kiedy
mnie zobaczyła zaczęła mnie przytulać i powiedziała.
- Ale z Ciebie przystojny mężczyzna
Piotrze. Prawie tak jak twój pradziadek Staszek. Jak na Ciebie
patrzę to przypominam sobie, dlaczego się w nim zakochałam.
Zrobiło mi się niedobrze od tych jej
tekstów, więc usiadłem na fotelu. Rodzice oczywiście wypytywali
ją o zdrowie i samopoczucie, a ona machała jednoznacznie ręką. Z
jej podkrążonych oczu było widać ślady bólu, który musiała
przeżywać kilka godzin wcześniej
- Wiesz kochaniutka – powiedziała
patrząc na mamę. - W zasadzie w ogóle nie sypiam. Codziennie mam
koszmary. Przypominają mi się lata okupacji w Warszawie, ale wiesz
to jednak nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że tacy młodzi
ludzie jak wy, czy Piotrek nie szanują tego co mają...
Przerwałem jej cichym, pustym
śmiechem.
- Chciałeś coś powiedzieć synku
? - spojrzała na mnie tak, jak jeszcze nigdy nie patrzyła.
- Piotr, w tej chwili przeproś
babcię za swoje zachowanie ! - wrzasnął ojciec
- Nie, daj mu powiedzieć. Chciałeś
coś dodać do tego, co powiedziałam ?
- Tak, w zasadzie tak... chciałem
powiedzieć, że babcia przesadza z tym, za naszych czasów „ My
teraz mamy o wiele gorzej. Wtedy nie musieliście nawet chodzić do
szkoły. A poza tym dawali wam broń i tak dalej wtedy wszystko było
o wiele łatwiejsze niż teraz.
Kiedy to mówiłem twarz babci
spoważniała, a mama schowała swoją w rękach. Teraz kiedy o tym
myślę , wiem, że to co powiedziałem nie miało najmniejszego
sensu.
- Dość tego Piotrek, wyjdź na
zewnątrz. - Wrzasnął ojciec.
- Nie Leoś, ja chcę z nim
porozmawiać na osobności. Dobrze ?
- Ale babciu jesteś tego pewna ? -
mama spojrzała na mnie niepewnie.
- Tak, oczywiście.
Rodzice wyszli, a ja zdałem sobie
sprawę z tego, jakie będę miał kazanie za to, co powiedziałem.
Babcia przez chwile milczała, a potem
powiedziała :
- Piotrek, ty jesteś mądrym
chłopcem, ale kompletnie nie masz pojęcia o tym co przed chwilą
powiedziałeś. Mam dla Ciebie propozycje. Ja opowiem ci pewną
historię a potem ty, jeśli nadal będziesz uważał tak, jak
powiedziałeś to obiecuję, że już nie będę Cie w tych sprawach
poprawiała. Zgadzasz się ?
Oczywiście zgodziłem się, bo
zdawałem sobie sprawę że nie mam innego wyjścia.
- No więc, opowiem ci wszystko od
początku. Kiedy byłam w twoim wieku poznałam twojego pradziadka.
Jeśli mam być szczera, kompletnie mi się nie spodobał, kiedy
zobaczyłam go po raz pierwszy . Jednak po tym jak go poznałam, nie
chciałam już nigdy się z nim rozstać, W sierpniu wzięliśmy
ślub, a we wrześniu wybuchła wojna. Twój pradziadek, zaczął
walczyć na Marszałkowskiej a ja byłam tam sanitariuszką w
szpitalu polowym. Podczas okupacji, ciężko nam było, jak każdemu,
ale cieszyliśmy się z tego, że możemy być razem. W 1944
urodziła się twoja babcia, a parę tygodni później wybuchło
powstanie. Twój pradziadek, został bardzo ciężko ranny, ale na
szczęście udało mu się ujść z życiem. Potem Niemcy
skapitulowały i wojna teoretycznie dobiegła końca. Jednak stanął
przed nami trudny wybór.: ujawnić się, czy walczyć dalej
- Jak to walczyć? Przecież
mówiłaś, że wojna się skończyła.
Po jej minie widać było, że nie
spodziewała się po mnie czynnego udziału w tej rozmowie. Jednak
zainteresowało mnie to, o czym mówiła. Dopiero wtedy zdałem sobie
sprawę z tego, że tak naprawdę nie wiem nic o moim pradziadku.
Zastanawiałem się, co się z nim stało, bo wiedziałem, że nie
żył już przed moimi narodzinami.
- Widzisz, to że wojna się
skończyła, przynajmniej dla nas Polaków nie oznaczało końca
walki. Do Warszawy wkroczyli Sowieci, a twój pradziadek uważał,
że są oni takimi samymi wrogami jak Niemcy. Wyobraź sobie, co
zrobiłbyś na jego miejscu : Zostałbyś z żoną i dzieckiem, ale
żył nieszczęśliwy w poczuciu niespełnionego obowiązku czy
poszedłbyś walczyć dalej?
Co bym wybrał? Nie wiedziałem, co mam
jej powiedzieć. Przed moimi oczami stała teraz Zuza, cała
zapłakana, po naszej wczorajszej rozmowie, Teraz zdałem sobie
sprawę z tego, w jakiej sytuacji ją postawiłem, kiedy powiedziałem
jej że nie chce mieć z nią nic wspólnego, tak naprawdę miałem
ochotę ją przytulić. Trudno mi się do tego przyznać, ale przez
to, że moi kumple nawtykali mi do głowy, że ona jest nudna sam
zacząłem w to wierzyć...
- Synku, co się stało ?
- Nic, babciu...
- Przecież widzę, Jak ma na imię
- Kto ?
- No kochanie, to że jestem stara
nie znaczy że nie mam już kontaktu z rzeczywistością. Skoro ty
tak namiętnie nad czymś rozmyślasz to musi być dziewczyna.
Uśmiechnąłem się, bo zdałem sobie
sprawę, że ona ma racje.
- Ma na imię Zuza i w zasadzie to
wczoraj z nią zerwałem... babciu... ona powiedziała mi, że jest
…
Głos załamał mi się gwałtownie.
- W ciąży ?
- Tak. - spojrzałem na nią
pytająco.
- Co jej powiedziałeś?
- Coś, czego teraz żałuję.
Powiedziałem jej, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego, ale im
więcej o tym myślę, tym bardziej tego żałuję.
- Widzę. Myślę, że powinieneś
powiedzieć jej dokładnie to. co mnie teraz. Ona na pewno da ci
drugą szansę, Ja miałam podobną sytuację. Co prawda wtedy były
inne czasy, ale kiedy zaszłam w ciążę, twój pradziadek nie był
zadowolony. Uważał, że to nie jest czas na dzieci. Przemyślał
to i zrozumiał dopiero po pobycie na Pawiaku. Tam, jak mi to potem
opisał, doszedł do wniosku. że nic nie jest dla niego tak ważne,
jak ja i nasze dziecko. Ty też musisz podjąć jakąś decyzje, bo
jesteś już dorosły i powinieneś być odpowiedzialny.
- Masz rację, kiedy tylko wrócę
do domu od razu do niej zadzwonię.
Zdziwiły mnie moje własne słowa. W
życiu nie spodziewałbym się po sobie takiej wylewności. Przy
kumplach w życiu bym się tak nie zachował. Teraz zdałem sobie
sprawę z tego, że przy nich tak naprawdę nie byłem sobą.
- Jaką decyzje podjął dziadek ? -
zapytałem.
- A jak ci się wydaje ? Walczył
dalej... nie potrafił przestać. Próbował, ale widziałam. że za
dużo go to kosztuje. W 1945 zaczął walczyć w oddziale leśnym.
Raz na jakiś czas pojawiał się w domu, ale miałam
wrażenie, że to już nie jest ten sam Staszek. Był smutny, cichy,
zamknięty w sobie. Czasem opowiadał mi o tym co się działo.
Urząd Bezpieczeństwa Publicznego próbował wszystkimi możliwymi
sposobami zakończyć walkę, w lesie wcale nie było bezpiecznie.
Staszek opowiadał mi, że Sowieci wysyłali do lasów specjalnie
zwerbowanych do tego ludzi, aby udawali powstańcze odziały leśne,
które utrudnią stawianie oporu tym prawdziwym. Jednak to nie było
najgorsze. Rosjanie w 1945 ogłosili, że obejmą amnestią
wszystkich tych, którzy dobrowolnie złożą broń. Próbowałam do
tego namówić Staszka, ale się nie udało. Przez najbliższe lata,
niewiele się widzieliśmy. Czasem wracał do domu, ale miałam
wrażenie, że robi to ze względu na twoją babcię a nie na mnie,
Przez ten okres bardzo się kłóciliśmy. Oboje baliśmy się co z
nami będzie, kiedy UB go aresztuje. Do tej pory pamiętam ten
strach, kiedy ktoś pukał do drzwi. Na początku 1947 podjęłam
decyzję, że dużej nie potrafię tak żyć. Dałam mu do
zrozumienia, że nie widzę już dla nas przyszłości. Po naszej
kłótni Staszek przez kilka dni nie dawał znaku życia, nie
ukrywam, że bardzo się o niego bałam. Po paru dniach wrócił do
mnie i obiecał skończyć z walką. Stwierdził, że ujawni się
przy następnej amnestii, z czego bardzo się ucieszyłam, bo wtedy
Staszek wciąż byłby z nami. Niestety rzeczywistość była inna.
W 1947 UB ogłosiło amnestię, która miała zacząć się po
obowiązkowym oddaniu broni i wypełnieniu ankiety z nazwiskami i
adresami swoich dowódców. W tym czasie bardzo dużo osób,
postanowiło zacząć żyć normalnie. Podziemie polskie w zasadzie
w ogóle nie istniało, więc ciężko walczyło się bez
jakichkolwiek środków, Podczas wojny, każdy z nas wiedział,
jakie jest jego zadanie, Mieliśmy zmienione nazwiska, adresy,
skrzynki kontaktowe, a teraz nie było nic. Ludzie byli dla siebie
niemili, oschli. Bardzo często zdarzały się przypadki, iż
zaprzyjaźnione rodziny donosiły nawzajem na siebie. A przecież
podczas powstania każdy z nas walczył o to samo, o naszą
Warszawę. Po ujawnieniu się Staszek wrócił do domu. Przez kilka
dni naprawdę wydawało mi się, że wszystko będzie porządku...
- Wszystko w porządku ? –
przerwałem jej gdy zobaczyłem ten ból w oczach.
- Tak... Więc, tak jak mówiłam,
przez kilka dni wszystko było w porządku, ale pewnego spokojnego
dnia do domu weszli UBecy i aresztowali Staszka. Myślałam, że to
jakiś żart. Zaczęłam tłumaczyć tym mężczyznom, że mojego
męża obejmuje amnestia, ale ten barczysty oficer kopnął mnie w
brzuch i wyszedł. Przez kilka najbliższych tygodni codziennie
chodziłam do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Starałam się
przypomnieć im, że to oni obiecali wypuścić Staszka, jeśli
podpisze te dokumenty. Ale to nie miało najmniejszego sensu. Wtedy
zrozumiałam, że ta cała ,,amnestia” to czysta propaganda. Nie
mogłam sobie z tym poradzić. Przez kilka dni nie jadłam, nie
piłam i nie spałam. Przy małej pomagała mi wtedy sąsiadka,
której mąż zginął podczas powstania. Po kilku tygodniach
dowiedziałam się, że Staszek ma mieć proces. Rozprawa odbyła
się dwa miesiące później. Akt oskarżenia to był po prostu
czysty nonsens. Zarzucali mojemu mężowi współpracę z
niemieckimi oficerami. Słuchałam tych bzdur z zaciśniętym
gardłem. Staszek z Niemcami ? Przecież on nawet jednego słowa po
niemiecku nie rozumiał, więc jak miałby się nawet z nimi dogadać
? Poza tym on uważał ich za swoich wrogów. Moje starania nic nie
zdziałały. Staszek miał swojego obrońcę, ale miałam wrażenie,
że jemu zależy głównie na tym, żeby mój mąż trafił do
więzienia. Po kilkuminutowej przerwie, sędzia wrócił i odczytał
wyrok... Kara śmierci...
Moje serce stanęło. Przez cały czas
słuchałem tej historii z wiarą, że wszystko dobrze się skończy.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z
dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się moja prababcia. Miałem
ochotę się popłakać.
- I to już koniec ? Nikt ni stanął
w jego obronie ?- Synku, w tamtych czasach brano pod uwagę tylko tych, którzy chwalą władzę. Prawie dwa tygodnie później wyrok został wykonany – kiedy to mówiła po jej policzku spłynęła łza.
- Babciu – przytuliłem ją – jak ty sobie dałaś sama radę ?
- Jakoś musiałam. Przez jakiś czas byłam rozbita, ale potem zdałam sobie sprawę że Staszek nie chciałby mnie widzieć w takim stanie. Pozbierałam się, znalazłam pracę i wychowywałam twoją babcię. Piotrek... jesteś pierwszą osobą której to powiedziałam i nie zrobiłam tego po to, żebyś mi współczuł ale po to, żebyś zrozumiał, że jeśli tylko chcesz możesz mieć wszystko.
Milczałem. Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że kończę z moim dotychczasowym życiem. Koniec z papierosami, alkoholem i imprezami. Dotarło do mnie, że muszę odzyskać Zuzę i zmienić swoje dotychczasowe życie.
- To powtórzyłbyś teraz to co
powiedziałeś ? - zapytała z uśmiechem.
- Obiecuję, że już nigdy niczego
takiego nie powiem.
I rzeczywiście dotrzymałem słowa. Od
tej rozmowy już nigdy nie powiedziałem nic podobnego. Po rozmowie z
prababcią Hanią pojechaliśmy na cmentarz do babci Marysi. Teraz
dopiero zacząłem wyobrażać sobie, jak ciężko żyło jej się
bez ojca. Pomyślałem o Zuzce i o naszym dziecku.
Minął rok od mojej szczerej rozmowy
z babcią Hanią. Od tamtego dnia diametralnie się zmieniłem.
Zdecydowałem się rzucić palenie, zakończyłem przyjaźń z
wieloma osobami. Oczywiście dałem Zuzie do zrozumienia, że
zamierzam zająć się naszym dzieckiem i nią. Chociaż do tej pory
trudno mi w to uwierzyć jestem tatą dwumiesięcznego Stasia i mężem
Zuzy. Zamierzam iść na studia na wydział historii i zostać
historykiem. Zamierzam to zrobić w hołdzie mojemu pradziadkowi
Staszkowi, któremu zawdzięczam wszystko, co mam. No i oczywiście
najukochańszej babci Hani, której niestety od kilku tygodni jest
szczęśliwa razem ze swoim mężem w innym, lepszym świecie.
V.i.c.t.o.r.i.a. :)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz